Strona w budowie |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Australia Poludniowa - Kangaroo Island |
|
|
Kangaroo Island
Kolejnym etapem naszej podrozy byla wizyta na Kangaroo Island, bedacej jedna z wiekszych turystycznych atrakcji Australii Poludniowej
A mogla sie ona poszczycic nie tylko pieknem swojego naturalnego srodowiska, ale i zyjaca tam typowo australijska zwierzyna
Aby sie tam jednak dostac trzeba bylo skorzystac z promu
Wkrotce wiec na niego wsiedlismy, pelni podziwu ze jego okna byly tak czyste, iz odbicie w nich wygladalo jak bezposredni obraz
Z pokladu widoczna byla w oddali wyspa na ktora mielismy plynac
Po krotkiej chwili oczekiwania odbilismy od brzegu stalego ladu
Pozostawiajac za soba biala smuge wody
Natomiast przed nami otworzyl sie przepiekny blekit glebiny morskiej
Niedlugo jednak potem morze zmienilo kolor, a wyspa zblizala sie coraz bardziej
Wkrotce tez ukazaly sie domki portu - Penneshaw, do ktorego zmierzalismy
Kingscote
Nie zatrzymywalismy sie tam jednak, tylko podazylismy prosto do stolicy wyspy Kingscote, aby jeszcze tego samego dnia ja zwiedzic
Miasteczko okazalo sie bardzo sympatyczne, a jego najwspanialszym obiektem byl piekny hotel bedacy jednoczesnie najwiekszym budynkiem Kingscote
Po krotkim spacerze podjechalismy do bardzo historycznego miejsca - Reeves Point, gdzie zaczelo sie pierwsze oficjalne europejskie osadnictwo na wyspie
Udalo sie nam rowniez dotrzec do jednej z ladniejszych okolicznych plaz - Emu Bay
Niestety jednak na kapiel bylo juz za pozno i za zimno, a i temperatura wody tez do tego nie zachecala
American River
Wkrotce wiec wrocilismy do miejsca naszego zakwaterowania na zasluzony wypoczynek, przed kolejnym dniem wypelnionym po brzegi
Nastepnego ranka zaczela sie nasza wedroka po wyspie w poszukiwaniu jej naturalnego piekna
Little Sahara
Pierwszym miejscem gdzie dotarlismy byla tzw Mala Sahara szczycaca sie wspanialymi piaszczystymi wydmami
Dzieci oczywiscie od razu pobiegly do przodu
I gdzies tam powoli znikaly na horyzoncie
A za nimi podazala starszyzna w troche bardziej dostojnym tempie
Wyraz radosci po siegnieciu najwiekszego szczytu dzielilismy jednak wspolnie
To byl chyba najwyzszy punkt w okolicy
Z ktorego roztaczal sie wspanialy widok
Na dalekie lasy powoli zasypywane przez piasek
Nieustannie zwiewany przez wiatr
Chwila odpoczynku na szczytowej krawedzi, tylko jak potem z tego wstac
Mlodziez zas ciagle pelna energii przyczaila sie za wydma
Niestety jednak patrzac od tylu niewiele dalo sie ukryc
I wreszcie cala rodzina w komplecie
A to juz duzo latwiejsza droga powrotna
I pozegnanie z piaskami Malej Sahary
Vivonne Bay
Kolejny przystanek to podobno jedna z najpiekniejszych plaz Australi, ale na tym zdjeciu widziana przez sloneczne okulary
A tak wygladala naprawde
Ze swoim bielutkim piaskiem
I lagodnymi falami niosacymi lodowata wode
Remarkable Rocks
Nastepnym miejscem gdzie podazylismy byly skaly zwane Remarkable Rocks usytuowane na malym polwyspie wcinajacym sie w morze, a caly ten teren nalezal do Flinders Chase NP
A to juz ich blizsza perspektywa, choc jeszcze troche drogi przed nami
Im jednak blizej podchodzilismy tym robily sie wieksze
Az w koncu zaprezentowaly sie w calej swojej okazalosci
Wszystkie te wielkie kamienie wyrzezbione zostaly dzialaniem wiatru
I kroluja nad klebiacym sie w dole oceanem
A to juz dalsza panorama wybrzeza
I rownie niesamowite ksztalty skal po ich drugiej stronie
Znalazlo sie nawet miejsce na chwilke wypoczynku
Admirals Arch
Ostatnim i najdalej polozonym punktem, do ktorego dotarlismy tego dnia to tzw Admiral Arch slynacy nie tylko z ciekawych formacji skalnych
Ale rowniez z mieszkajacej tam ogromnej kolonii fok
Trasa byla pieknie przygotowana dla turystow
Z wystajacymi w morze platformami widokowymi
I wygodnym zejsciem
Tuz pod slynne okno w skale
A wszedzie az roilo sie od wylegujacych sie na skalach fok
Ktore pokrzykiwaly cos od czasu do czasu, a smierdzialy niemilosiernie
I jeszcze chwila na spokojne podziwianie krajobrazu
I czas ruszac z powrotem na parking
Ktory znajdowal sie tuz przy latarni morskiej gorujacej nad cala okolica
Podczas drogi powrotnej wstapilismy do parku z eukaliptusowym lasem, gdzie podobno urzedowaly koale, ale poniewaz akurat byl okres swiateczny i pracownicy mieli wolne, wiec po prostu w tym dniu nie wysadzili ich na drzewa
Znalezlismy jedynie innego przedstawiciela australijskiej fauny, ktory nic sobie ze swiat nie robil
Natrafilismy rowniez na bardzo ciekawy relikt z przeszlosci
Ktory okazal sie po prostu zwykla budka telefoniczna
A to wjazd do miejscowosci, w ktorej bylismy zakwaterowani
Bedacej mala rybacka wioska, jak widac dumna ze swojego ptactwa wodnego
Niezle sie zreszta prezentujacego rowniez w naturze
Nie zabraklo w niej takze malego kosciolka
Ale najwieksza atrakcja czekala na nas we wlasnym ogrodku
Gdzie codziennie zjawialy sie tlumy gosci
Liczacych na wieczorny poczestunek
A najbardziej smakowaly im chrupiace marchewki
Nastepnego dnia niestety trzeba bylo zbierac sie do drogi i pozegnac juz ta oaze nie zniszczonej przez cywilizacje natury
Jeszcze tylko zostaly kartki do wyslania
Z czym nie bylo problemu, bo poczte mielismy na wspolnym podworku
W drodze do portu nie oparlismy sie jednak pokusie i wdrapalismy sie na najwyzsza gorke w okolicy
Aby jeszcze raz rzucic okiem na wyspe i jej wybrzeze
I to po obydwu jej stronach, poniewaz punkt widokowy znajdowal sie w miejscu gdzie byla ona najwezsza
Po chwili trzeba bylo jednak pedzic dalej, zeby sie nie spoznic na prom
Wkrotce tez dotarlismy do znanego juz nam Penneshaw, gdzie okazalo sie, ze mamy jeszcze troche czasu
Udalismy sie wiec na krotki spacer podziwiajac jakiej dawne budowle
A takze panorame wybrzeza
Ktore moglo pochwalic sie piekna piaszczysta plaza
Zakonczona szpiczastymi skalami wyroslymi na piasku
Znalezlismy tam rowniez platforme widokowa, skad mozna bylo obserwowac czy plynie juz nasz prom
Dla niektorych byla to takze chwila wypoczynku przed dalsza podroza
Ale innych rozpierala energia, a moze to cos w genach ciagnelo do takich akrobacji
W koncu jednak doczekalismy sie na nasz prom
Wiec skrzetnie sie na niego zapakowalismy
Z jego pokladu mozna bylo jeszcze raz rzucic okiem na wyspe
A po przeciwnej stronie, na rysujacy sie na horyzoncie staly lad
Jak tez widac szyby promu nadal swiecily czystoscia, dzieki czemu pieknie sie w nich odbijalo zegnajace nas wybrzeze Kangaroo Island
Na "pelnym morzu" zrobilo sie jednak bardzo wietrznie i nawet troche zimno
Mimo to nie zeszlismy z otwartego pokladu
Tylko cierpliwie wypatrywalismy zblizajacego sie coraz bardziej stalego ladu
Oczywiscie tak jak poprzednim razem przeprawa nie trwala zbyt dlugo, wiec wkrotce doplynelismy do naszego portu przeznaczenia
Jeszcze tylko pozegnalne spojrzenie na znikajaca na widnokregu wyspe
I przyszedl czas ruszac juz prosto do Adelajdy
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 50 odwiedzającytutaj! |
|
|
|
|
|
|
|