Ewa i Alek
  Kings Canyon i Lost City
 

Kings Canyon i Lost City


Nastepna atrakcjana na naszej drodze znajdowala sie niby niedaleko jak na australijskie warunki, ale i tak trzeba bylo jechac kilkaset kilometrow


Kings Canyon to kolejne niesamowite miejsce w centralnej Australii


Do wyboru byly dwa szlaki


Poniewaz jednak bylo juz poznawo, wiec zdecydowlismy sie najpierw zaliczyc ten krotszy


A ten dlugi i pod gore zostawic na nastepny dzien


Ruszylismy wiec dolem kanionu


A droga wiodla wsrod czerwonych skal


I wzdluz wyschnietego strumienia


Az wkrotce ukazal sie nam jego kres


A na koncu trasy mozna bylo na chwilke przysiasc na laweczce na platformie widokowej


Aby podziwiac ten piekny widok i przy okazji zapoznac sie troche z ciekawa historia tego miejsca


Ukrytego gleboko w wielkiej rozpadlinie skalnej


A to juz droga powrotna przy blaskach slonca powoli zdazajacego do zachodu


Poniewaz jednak wyprawa ta nie zabrala nam tak wiele czasu, wiec zdecydowalismy zrobic sobie jeszcze mala wedrowke wokol miejsca naszego zakwaterowania


Trasa prowadzila brzegiem pagorka


U podnoza ktorego usadowily sie domki hotelowe


Czasami trzeba bylo zejsc na dol


Do malych wawozow miedzy skalami


A potem znow wspiac sie pod gore


Skad roztaczal sie piekny widok na dalekie gory otaczajace kanion


Natomiast na terenie hotelu znalezlismy rowniez bardzo strategiczne miejsce


Skad takze widoczne bylo to pasmo gor


I gdzie moglismy obserwowac ostatnie promienie zachodzacego slonca, chowajacego sie za nimi

Najwieksza jednak atrakcja tego miejsca bylo tzw  "Zagubione Miasto" znajdujace sie na obrzezach kanionu bedace rzeczywiscie niesamowitmy cudem natury


Nastepnego ranka wstalismy wiec skoro swit, aby nam czasu wystarczylo na jego odnalezienie


I z wielka werwa ruszylismy pod gore, zostawiajac nasz parking gdzies tam daleko w dole


Co prawda troche to bylo meczace



Ale widok na Kings Canyon jaki sie nam otworzyl warty byl naszego wysilku


A droga wiodla jeszcze dalej pod gore



Wzdluz niesamowicie czerwonych skal



Az dotarlismy do waskiego przejscia



Ktorym wkroczylismy na teren zagubionego miasta



Najpierw szlismy jego szerokimi ulicami



Pomiedzy wznoszacymi sie wokol kopcami skalnymi



Az dotarlismy na jego skraj



Skad rozposcierala sie piekna panorama  lezacego pod nami kanionu
 

Skalne budowle dominowaly nad nami na kazdym kroku


A daleki widok na nie byl wprost nie do opisania


Wiec nie odmowilismy sobie kilku przystankow aby go podziwiac


 Z drugiej strony widok na doline z ktorej przyszlismy, byl jeszcze bardziej rozlegly


Co chwila tez zblizalismy sie do brzegow kanionu


Gdzieniegdzie droge przegradzaly ogromne rozpadliny skalne


A nad najwieksza z nich przerzucony byl maly mostek


Ktory oczywiscie dzielnie przekroczylismy


A ktory niesamowicie wygladal z gory


Z dalekim widokiem "miasta" i kanionu w tle


Wspielismy sie takze na kilka takich skalnych kopcow


Skad moglismy podziwiac niesamowita panorame tego miejsca


 Natomiast gdzies w dole pod nami ukrywal sie kanion


Ze swoja szalenie bujna jak na te tereny roslinnoscia


Niektore jego sciany byly jakby przeciete ostrym nozem


Tworzac ogromne przepascie


Niestety niektorzy z nas wcale nie zwracali uwagi na znaki ostrzegawcze


A co madrzejsi ryzykowali nawet zyciem dla pamiatkowego zdjecia


Na szczescie nic sie nie urwalo, wiec po tych ostatnich podrygach mlodzienczej fantazji, ruszylismy w dalsza droge


Ktora schodzila teraz stromo na dol


I prowadzila na druga strone kolejnej czesci kanionu, ukrytej za zakretem


Zamiast jednak pedzic dalej


Postanowilismy zejsc na samo jego dno


Do miejsca zwanego "Ogrodem Edenu"


Gdzie rzeczywiscie, bedac schowanym przed palacym sloncem w chlodnym cieniu, mozna bylo czuc sie jak w raju


A uroku temu miejscu dodawaly jeszcze pieknie odbijajace sie w wodzie otaczajace go skaly


Same w sobie przepiekne i bajecznie kolorowe


Niestety po krotkim odpoczynku musielismy opuscic ta oaze zieleni


I znowu wspiac sie wysoko pod gore


A moze nawet jeszcze wyzej


Po drugiej stronie ukazaly sie schody ktorymi spuszczalismy sie do przekroczenia kanionu


A na szczycie znowu otworzyla sie piekna panorama tego skalnego miasta


Az trudno bylo oprzec sie ciaglej checi filmowania tego wspanialego krajobrazu


Ktory otaczal nas z kazdej strony


Wiec co kawalek przystawalismy na chwilke


Jakos jednak dobrnelismy do miejsca z widokiem na ta czesci Kings Canyon, ktora poznalismy wczesniej, podczas naszej wedrowki poprzedniego dnia, a ta mala gorka w srodku stanowila jego koncowke, zagradzajac przy okazji jego dojscie do Edenskiego ogrodu 


Wkrotce dotarlismy tez do stromych scian podziwianych przez nas  wczesniej z przeciwnej strony


Alek nawet wspial sie gdzies na gore


Aby zrobic nam zdjecie


I chyba przy okazji lepiej widzial co tam w dole


Na koniec jeszcze ostatnie spojrzenie na kanion


I  te niesamowite kopce skalne po przeciwnej stronie


Oraz jakas samotna palme w tej kamiennej pustyni


Dominujacej caly krajobraz


I wreszcie ruszylismy na dol


Z ulga witajac widok parkingu rysujacego sie w dali, bo temperetura siegala 40-tki i bylismy juz solidnie zagotowani


Jeszcze tylko przypomnienie przed dalsza droga jak sie jezdzi w Australi, ktore dla nas brzmialo troche smiesznie, ale dla zagranicznych turystow to podobno wazna informacja, bo przy pustych i ciagnacych sie setkami kilometrow drogach, latwo mozna sie pomylic i wyladowac na zderzakach jakiegos, pedzacego z naprzeciwka z zawrotna szybkoscia traka.



 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 6 odwiedzającytutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja