Kings Canyon i Lost City
Nastepna atrakcjana na naszej drodze znajdowala sie niby niedaleko jak na australijskie warunki, ale i tak trzeba bylo jechac kilkaset kilometrow
Kings Canyon to kolejne niesamowite miejsce w centralnej Australii
Do wyboru byly dwa szlaki
Poniewaz jednak bylo juz poznawo, wiec zdecydowlismy sie najpierw zaliczyc ten krotszy
A ten dlugi i pod gore zostawic na nastepny dzien
Ruszylismy wiec dolem kanionu
A droga wiodla wsrod czerwonych skal
I wzdluz wyschnietego strumienia
Az wkrotce ukazal sie nam jego kres
A na koncu trasy mozna bylo na chwilke przysiasc na laweczce na platformie widokowej
Aby podziwiac ten piekny widok i przy okazji zapoznac sie troche z ciekawa historia tego miejsca
Ukrytego gleboko w wielkiej rozpadlinie skalnej
A to juz droga powrotna przy blaskach slonca powoli zdazajacego do zachodu
Poniewaz jednak wyprawa ta nie zabrala nam tak wiele czasu, wiec zdecydowalismy zrobic sobie jeszcze mala wedrowke wokol miejsca naszego zakwaterowania
Trasa prowadzila brzegiem pagorka
U podnoza ktorego usadowily sie domki hotelowe
Czasami trzeba bylo zejsc na dol
Do malych wawozow miedzy skalami
A potem znow wspiac sie pod gore
Skad roztaczal sie piekny widok na dalekie gory otaczajace kanion
Natomiast na terenie hotelu znalezlismy rowniez bardzo strategiczne miejsce
Skad takze widoczne bylo to pasmo gor
I gdzie moglismy obserwowac ostatnie promienie zachodzacego slonca, chowajacego sie za nimi
Najwieksza jednak atrakcja tego miejsca bylo tzw "Zagubione Miasto" znajdujace sie na obrzezach kanionu bedace rzeczywiscie niesamowitmy cudem natury
Nastepnego ranka wstalismy wiec skoro swit, aby nam czasu wystarczylo na jego odnalezienie
I z wielka werwa ruszylismy pod gore, zostawiajac nasz parking gdzies tam daleko w dole
Co prawda troche to bylo meczace
Ale widok na Kings Canyon jaki sie nam otworzyl warty byl naszego wysilku
A droga wiodla jeszcze dalej pod gore
Wzdluz niesamowicie czerwonych skal
Az dotarlismy do waskiego przejscia
Ktorym wkroczylismy na teren zagubionego miasta
Najpierw szlismy jego szerokimi ulicami
Pomiedzy wznoszacymi sie wokol kopcami skalnymi
Az dotarlismy na jego skraj
Skad rozposcierala sie piekna panorama lezacego pod nami kanionu
Skalne budowle dominowaly nad nami na kazdym kroku
A daleki widok na nie byl wprost nie do opisania
Wiec nie odmowilismy sobie kilku przystankow aby go podziwiac
Z drugiej strony widok na doline z ktorej przyszlismy, byl jeszcze bardziej rozlegly
Co chwila tez zblizalismy sie do brzegow kanionu
Gdzieniegdzie droge przegradzaly ogromne rozpadliny skalne
A nad najwieksza z nich przerzucony byl maly mostek
Ktory oczywiscie dzielnie przekroczylismy
A ktory niesamowicie wygladal z gory
Z dalekim widokiem "miasta" i kanionu w tle
Wspielismy sie takze na kilka takich skalnych kopcow
Skad moglismy podziwiac niesamowita panorame tego miejsca
Natomiast gdzies w dole pod nami ukrywal sie kanion
Ze swoja szalenie bujna jak na te tereny roslinnoscia
Niektore jego sciany byly jakby przeciete ostrym nozem
Tworzac ogromne przepascie
Niestety niektorzy z nas wcale nie zwracali uwagi na znaki ostrzegawcze
A co madrzejsi ryzykowali nawet zyciem dla pamiatkowego zdjecia
Na szczescie nic sie nie urwalo, wiec po tych ostatnich podrygach mlodzienczej fantazji, ruszylismy w dalsza droge
Ktora schodzila teraz stromo na dol
I prowadzila na druga strone kolejnej czesci kanionu, ukrytej za zakretem
Zamiast jednak pedzic dalej
Postanowilismy zejsc na samo jego dno
Do miejsca zwanego "Ogrodem Edenu"
Gdzie rzeczywiscie, bedac schowanym przed palacym sloncem w chlodnym cieniu, mozna bylo czuc sie jak w raju
A uroku temu miejscu dodawaly jeszcze pieknie odbijajace sie w wodzie otaczajace go skaly
Same w sobie przepiekne i bajecznie kolorowe
Niestety po krotkim odpoczynku musielismy opuscic ta oaze zieleni
I znowu wspiac sie wysoko pod gore
A moze nawet jeszcze wyzej
Po drugiej stronie ukazaly sie schody ktorymi spuszczalismy sie do przekroczenia kanionu
A na szczycie znowu otworzyla sie piekna panorama tego skalnego miasta
Az trudno bylo oprzec sie ciaglej checi filmowania tego wspanialego krajobrazu
Ktory otaczal nas z kazdej strony
Wiec co kawalek przystawalismy na chwilke
Jakos jednak dobrnelismy do miejsca z widokiem na ta czesci Kings Canyon, ktora poznalismy wczesniej, podczas naszej wedrowki poprzedniego dnia, a ta mala gorka w srodku stanowila jego koncowke, zagradzajac przy okazji jego dojscie do Edenskiego ogrodu
Wkrotce dotarlismy tez do stromych scian podziwianych przez nas wczesniej z przeciwnej strony
Alek nawet wspial sie gdzies na gore
Aby zrobic nam zdjecie
I chyba przy okazji lepiej widzial co tam w dole
Na koniec jeszcze ostatnie spojrzenie na kanion
I te niesamowite kopce skalne po przeciwnej stronie
Oraz jakas samotna palme w tej kamiennej pustyni
Dominujacej caly krajobraz
I wreszcie ruszylismy na dol
Z ulga witajac widok parkingu rysujacego sie w dali, bo temperetura siegala 40-tki i bylismy juz solidnie zagotowani
Jeszcze tylko przypomnienie przed dalsza droga jak sie jezdzi w Australi, ktore dla nas brzmialo troche smiesznie, ale dla zagranicznych turystow to podobno wazna informacja, bo przy pustych i ciagnacych sie setkami kilometrow drogach, latwo mozna sie pomylic i wyladowac na zderzakach jakiegos, pedzacego z naprzeciwka z zawrotna szybkoscia traka.
|