Strona w budowie |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Jordan - Agaba & Wadi Rum |
|
|
Jordan

To kolejny egzotyczny kraj na naszej trasie
Agaba

I jego jedyne miasto nad Morzem Czerwonym, niesamowicie polozone u podnoza wysokich gor, do ktorego przyplynelismy promem z egipskiej Nuweiby

Jedyna tamtejsza plaza nie nalezala niestety do najpiekniejszych

Ale samo miasto bylo niebrzydkie, a zwlaszcza jego nadmorska czesc dosc ladnie sie prezentowala

A to juz widok na niedalekie i jeszcze krotsze wybrzeze Izraela w okolicach miasta Eilat

I juz zbieramy sie do dalszej drogi, kierujac sie w strone gor, w glab tego pustynnego kraju
Wadi Rum

A naszym pierwszym celem byla wlasnie jedna ze slynnych tamtajszych pustyn

To juz glowny, wysadzany palmami wjazd do centrum turystycznego

I pierwszy daleki widok na ten szalenie interesujaco wygladajacy teren

Potem na krotko zameldowalismy sie w miejscu naszego noclegu

I po zostawieniu wszystkich bagazy

Ruszylismy na podboj tej niesamowitej okolicy

To nasz pierwszy przystanek w tej pustynnej dziczy

A wokol tylko piaski i skaly

Udalo sie nam jednak natrafic takze na ludzkie slady w postaci namiotow beduinskich gotowych na przyjecie turystow

Tubylcow oferujacych swoje i wielbladzie uslugi nie brakowalo tez i w innych atrakcyjnych miejscach

To byla pierwsza z ciekawszych formacji skalnych wyrzezbionych przez wiatr

Glowna jednak atrakcja byl ten niesamowity naturalny most, na ktory mozna bylo sie takze wspiac

A wiec w droge

Jeszcze tylko pare krokow

I juz cala nasza grupa szczesliwie dotarla na szczyt

A to mialo byc nasze prywatne zdjecie, ale fotograf zapomnial, ze chodzilo nam o pokazanie nas nad przepascia i wlasciwie nie wiadomo po co tam stoimy

No ale z mostu pod most i czas ruszac dalej

Miejsce naszego ostatniego postoju wybrane zostalo chyba dla przepieknej scenerii jaka nas tam otaczala

Niesamowicie wygladaly rowniez pobliskie skaly

Przepieknie ubarwione promieniami zachodzacego slonca

W ktorych nawet krzewy przybraly sliczny pomaranczowy kolor

Alek probowal nawet zatrzymac czas, aby przedluzyc te niezwykle chwile

Ale niestety slonce wymknelo mu sie z rak, ucieklo za widnokrag i natychniast zrobilo sie bardzo zimno

Zostalo nam wiec tylko grzanie sie przy ognisku z kubkiem goracej herbaty w reku

Natomiast na goraca i tradycyjna kolacje, wyciagnieta prosto z ziemi, trzeba bylo wrocic do naszego obozowiska

Nasza jadalnia bardzo pieknie prezentowala sie w tradycyjnym beduinskim wystroju

A jeszcze ciekawsze bylo tradycyjne ogrzewanie

Oraz tradycyjny papierosek po skonczonym posilku

Troche gorzej bylo z tradycyjnymi moskiterami

Bo zupelnie nie dalo sie pod nimi spac, a najgorsze ze wcale nie byly potrzebne, bo po komarach nie bylo ani sladu

Jednym slowem, po marnie przespanej nocy czas byl opuscic nasz tradycyjny beduinski namiot

Jeden z wielu takich samych w naszym obozowisku

Jeszcze tylko pozegnalny taniec w miejscu tradycyjnych spotkan

I opuszczamy juz to goscinne miejsce
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 25 odwiedzającytutaj! |
|
|
|
|
|
|
|